NPR – nasza historia rozwoju


Jesteśmy w 12 roku małżeństwa. Poznaliśmy się w 2000 roku.  Był to trudny czas dzielony między studia, pracę i dojazdy do siebie przez niemal całą Polskę.  Po trzech latach, mimo wspomnianego trybu życia, postanowiliśmy się pobrać. Cieszyliśmy się z podjętego kroku. Jednak mimo
tego w naszej relacji pojawiły się pęknięcia.
Życie w rozjazdach łączyło się z pragnieniem bliskości w krótkich chwilach, kiedy mogliśmy być razem. Nie byliśmy do końca gotowi na przyjęcie nowego życia, baliśmy się go. Pojawiła się myśl i przez chwilę rozważaliśmy używanie antykoncepcji hormonalnej. Szczególnie ja naciskałam na tę opcję. Mąż stanowczo nie zgadzał się na takie rozwiązanie. Był niewzruszony i cierpliwy. Początkowo byłam strasznie na niego zła. Wydawał mi się uparty i niedzisiejszy. Jednak widząc go każdego dnia na kolanach, modlącego się, nie potrafiłam naciskać. Swoją prostolinijnością i relacją z Bogiem przekonał mnie, że musimy znaleźć inne rozwiązanie.
Zdecydowaliśmy, że nie będzie antykoncepcji w naszym małżeństwie. Podjęliśmy próbę życia zgodnego z rytmem płodności. Początkowo trafiliśmy na wiele problemów. Wspomniane wyjazdy, przeciągająca się II faza w cyklu (czas płodności) stanowiły dla nas spore wyzwanie. Byliśmy nieco sfrustrowani. W tym czasie także odkryliśmy książkę „Miłość i odpowiedzialność” Karola Wojtyły. Relacja małżonków nazywana komunią, wspólne trwanie, oddawanie się drugiej, najbliższej osobie jako  wyłączny, całościowy dar z siebie samego, gotowość, umiejętność, pragnienie przyjęcia daru
w postaci współmałżonka – nigdy wcześniej nie patrzyliśmy na siebie w ten sposób! Bardzo nas poruszyły te słowa.
Nie rozumieliśmy (pewnie jeszcze teraz nie rozumiemy) wszystkiego, jednak pragnęliśmy podjąć pracę nad naszą relacją. Paradoksalnie okazało się, że naturalne metody planowania rodziny pomogły nam w realizacji postanowienia. Przyjęliśmy II fazę cyklu jako dar dla nas i naszego małżeństwa. Przestaliśmy ją przeczekiwać, zaczęliśmy zagospodarowywać. Wiele ważnych, trudnych tematów przegadaliśmy w tym czasie.  Zaczęliśmy czytać wspólnie. Nauczyliśmy się akceptować i cieszyć kolejnymi obserwowanymi objawami płodności, które w czasie odkładania poczęcia zbliżały nas do czasu niepłodnego – naszego małżeńskiego święta. Pokonywanie wspólnych trudności nie frustruje nas już – daje nam poczucie siły, mającej swoje źródło we więzi.

Dowiedzieliśmy się także, kiedy z całą pewnością możemy zostać rodzicami. Otworzyliśmy się na życie. Przyjęliśmy z miłością troje naszych dzieci. Dzięki znajomości naszego rytmu płodności mogliśmy je otoczyć troską od pierwszych chwil ich życia. Doświadczyliśmy także utraty nienarodzonego maleństwa. Dostrzegliśmy w życiu ludzkim wielki dar. Dar, który otrzymujemy od dobrego Boga. Świadczymy o tym, posługując w poradnictwie rodzinnym.

Naturalne metody planowania rodziny pozwoliły nam delektować się naszym spotkaniem w poczuciu święta,
w atmosferze bezpieczeństwa, koncentrować wyłącznie na wzajemnym oddaniu.
Nie musimy się niczym przejmować, niczym zaprzątać głowy. Jesteśmy wolni, czego nie można powiedzieć w sytuacji, gdy para stosuje antykoncepcję.
Bliskość fizyczna stała się jedynie wyrazem, elementem, składową wzajemnego oddania, ale też m.in. przez nią budujemy oraz doświadczamy fizycznie i duchowo naszej więzi.
To wszystko razem – doświadczenia wszystkich spraw codziennych, relacyjnych i tych związanych z płodnością – daje doświadczenie pełni, pełni relacji, którego wcześniej nie było.

Zauważamy ewoluowanie naszej więzi małżeńskiej i mamy ochotę na więcej, na każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc, lata J. Jesteśmy ciekawi zadań, które Pan postawi przed nami. Jesteśmy gotowi dalej pracować nad naszym małżeństwem. Zrozumieliśmy, że to ze wspólnego, naszego bycia przed Bogiem wyrastają nasze wzajemne relacje, miłość rodzicielska oraz relacja do innych ludzi.

Ps. Pan Bóg naprawdę działa, kiedy się Go zaprosi do swojego życia, do życia małżeńskiego. Wtedy faktycznie jest się w drodze. Można doświadczać wielu wspaniałych rzeczy ze świadomością, że to nie koniec. Doświadczamy tego na własnej skórze. Na pewno w pierwszych latach naszego małżeństwa nie spodziewałam się, że to tak może wyglądać, że tego działania można realnie doświadczać.

N i B